Thursday, April 5, 2007

Szalony początek

Było sobie kiedyś popołudnie. A może był to wieczór. Jeden z tych dni, kiedy człowiek siada do klawiatury i pisze, pisze bez planu, bez szczególnych zamierzeń, pisze bo mu z tym dobrze. Słowa same spływają na klawiaturę, historia rodzi się niemal sama, bez pomocy i ingerencji autora.

Tak powstały dwie strony tekstu, anegdotki, wariacji na temat tego, co dzieje się w Polsce, kiedy w USA uderza Moloch. Żart, nic więcej.

A potem przyszły konwenty i pomysł na prelekcję: "Gry, których nigdy nie wydamy". Wyśmienita okazja, by opowiedzieć ludziom o tym żarcie, poopowiadać z uśmiechem o dodatku do Neuroshimy, który nigdy się nie ukaże.

Oddźwięk był lepszy niż kiedykolwiek mogłem przypuszczać. Ludzie na prelekcjach nie tylko uśmiechali się, oni wyraźnie dawali do zrozumienia, że chcą w to grać, że ten szalony, odjechany pomysł ma potencjał. Wydaj to jako dodatek do NS, wydaj to jakkolwiek, ale wydaj. Spisz i daj nam w formie książki. Chcemy w to grać.

Pomysł leżał kilka lat, a ja jeździłem na konwenty i opowiadałem o żarcie. A ten zaczął żyć. Ludzie dopytywali kiedy wydajemy grę. Na forum padały pytania co z projektem. Żart przestawał być żartem. Powstało zapotrzebowanie, powstała grupa ludzi, która chciała grać w tym - wymyślonym dla żartu - uniwersum.

Cóż, dziś, jak już wiecie, pracujemy pełną parą nad Rzeczpospolitą Odrodzoną. Projekt dojrzał, stał się poważnym, komercyjnym produktem. Za kilka miesięcy trafi do sklepów. W najbliższych tygodniach zobaczycie jak prosty żart, zwykła zgrywa zamienił się w poważną, dużą grę RPG.

A póki co zobaczcie od czego się zaczęło. Oto legendarne dwie strony tekstu. Nie ja to pisałem. Napisało się samo, ja tylko notowałem słowa, które kryły się gdzieś wokół mnie, tamtego popołudnia, tamtego wieczoru, tuż przy moim biurku. Klup klup klup...


***
Kiedy uderzył Moloch i stało się jasne, że Europę i cały świat czeka największa wojna w historii, premierowi Jabłońskiemu wyrwało się proste i szczere: „Jesteśmy uratowani”.
Rzeczpospolita potrzebowała tej wojny jak nigdy wcześniej. Kraj od długich miesięcy był na krawędzi, a tego co dosięgło elit władzy nie można już było nawet nazwać impasem. To był dramat. Kraj potrzebował wstrząsu.

Wreszcie, po dwóch latach rządów Jabłońskiego wstrząs nastąpił. Może nieco zbyt duży. Nie
mniej wszyscy powitali go z nadzieją.

***

- Czy nasze lotnictwo jest w pełnej gotowości? - z pierwszego kryzysowego posiedzenia rządu zdołano nagrać tylko pierwsze zdanie. Chwilę potem komputery rządowe szlag trafił, wraz z nowym system informatycznym sprezentowanym nam przez Amerykanów dwa lata wcześniej. To był pierwszy z dowodów na prawdziwość słów premiera. Odcięcie amerykańskich pluskw na pewno nie mogło nam zaszkodzić.

Samolotów oczywiście nie było. To znaczy były, ale tylko na papierze. Amerykanie, którzy mieli dostarczyć kolejne partie F16, wyzłomowali je, umorzyli nam kolejną część długu i dogadali się z naszym premierem, że jeśli ktoś zaatakuje V RP to oni nam wtedy pomogą.
No więc zostaliśmy bez lotnictwa. Samoloty trzeba było załatwić.

***

- Był Cichoński, ale go zamknęli. – minister Grocki miał zawsze dobrą pamięć do ludzi. – On dowodził Gromem kilka lat temu.

- Zamknęli? – premier – Za co?

- Cichoński wysłał do Ministerstwa plan reformy armii i zmiany koncepcji obrony kraju w przypadku zagrożenia zewnętrznego. Ktoś to niestety, przeczytał. Ledwo udało mu się wywinąć od czubków. W sumie diabli wiedzą gdzie on teraz jest, rzucali nim po całym kraju.

- No dobrze, ale po co mi pan o tym mówi. Czytał pan te dokumenty?

- Czytałem. Cichoński postulował, żeby wyjść z NATO i związać się sojuszem z Iranem...

- Co? – premier nie był pewien czy się przesłyszał, czy faktycznie mówimy o jakimś czubku.

- W przypadku ataku z zewnątrz, postulował Cichoński, NATO zareaguje w ciągu dwóch, trzech tygodni. I będzie to tylko dyplomatyczne pieprzenie. Co prawda tak wtedy właziliśmy w dupę Amerykanom, że...

- Proszę się wyrażać!

- Przepraszam. Cichoński przedstawił symulację, dość wiarygodną, jeśli mam być szczery. NATO reaguje w ciągu 14 dni, ale na szczęście Ameryka pomaga nam już w ciągu 24 godzin.

- Zatem?

- Iran zdaniem Cichońskiego będzie potrzebował piętnastu do maksymalnie dwudziestu pięciu minut, by rozwiązać każdy problem i zniechęcić do wojny ze swoim sojusznikiem każdego. Zresztą – i tu zgadzam się z nim w pełni – nikt nie odważyłby się nas zaatakować, gdybyśmy ogłosili pakt z Iranem.

- No ale polityczne konsekwencje...!

- Tak, tak, polityczne konsekwencje. Dlatego Cichoński skończył na bruku – rządowi bardziej zależało i nadal zależy na wizerunku i polityce, a nie na pewnym i skutecznym zapewnieniu bezpieczeństwa kraju.

- Do rzeczy, panie Radku!

- Pośród tych wszystkich kontrowersyjnych planów, Cichoński miał pomysł jak obronić się przed atakiem z powietrza.

- Jak?

- Lepiej, żeby pan to od niego usłyszał. Moi ludzie już go szukają. Zaraz go ściągniemy.

***

- Wie pan po co tu pana ściągnęliśmy? – premierowi plan ściągania Cichońskiego nie podobał się nic a nic. Rzecz w tym, że innego planu nie było. Siedział więc i słuchał. W zasadzie nie siedział. Wstał i zaczął nerwowo wyglądać przez okno. – Panie Cichoński, sytuacja jest poważna...

- Panie premierze, ściągnęliście mnie tu, bo sytuacja jest przejebana. Jak mówią moi podwładni, mamy przepierdolone na całej linii, a nawet w poprzek.
Jakieś dwie godziny temu Jabłoński przestał już zwracać uwagę na język wojskowych. Kiwał tylko głową i czekał na cud.

- Samoloty weźmiemy od Słowaków, Duńczyków i Finów. Potrzebuję trzy oddziały wyszkolonych ludzi. W ciągu 24 godzin będziemy potęgą lotniczą Europy.
A więc jednak Cichoński był wariatem. Jakby powiedzieli o nim jego podwładni, był popierdolony na całej linii, a nawet i w poprzek.

- Słucham? Jakie trzy oddziały? O czym pan mówi? – premier odszedł od okna i podszedł do majora.

- No potrzebuję ludzi, by ruszyć do baz lotniczych i zapierdolić im samoloty. To chyba zrozumiałe, że sam tego nie zrobię.

- Jak to zapierdolić?

- No po prostu panie premierze, wziąć zapierdolić. – odparł ze spokojem Cichoński, gasząc papierosa w popielniczce.

- Nie wierzę – Jabłoński obrócił się do ministra Grockiego z bezradnością w oczach - Nie wierzę.

- Niech go pan wysłucha. To nasza jedyna nadzieja.

- Zajęcie bazy lotniczej to dla moich ludzi bułka z masłem. Po prostu wejdziemy tam i je zajmiemy. Panie premierze, ludzie Gromu przed laty zajmowali Hussainowi szyby naftowe, cholernie dobrze strzeżone szyby naftowe. Zajęcie bazy to pestka. Ile piloci potrzebują czasu? Maszyny trzeba zatankować, odpalić i spierdalamy do kraju. Utrzymanie bazy przez te dwie czy trzy godziny to jest najprostsze zadanie jakie moi ludzie kiedykolwiek wykonali. Nikt nie spodziewa się takiego ruchu.

Grocki krył cień uśmiechu, bo czego by nie mówić o Cichońskim, wszystkie jego plany miał sens i były tak elementarnie proste, że trudno było w to uwierzyć.

10 comments:

Hajdamaka said...

No cóż... póki co jestem pełen obaw ( chyba, ze ten system ma byc troszkę ko0mediowy, taka mocna, meska, zolnierska komedia )... szczerze mowiac inaczej to sobie wyobrazalem. Ale czekam na dalsze wiesci. Powodzenia

Mateusz "JAskier" Pitulski said...

Hm... Narazie nie widzę opcji, żeby to miało potencjał na system RPG. Dodatek do Neuro to spoko, ale coś więcej..?

Unknown said...

O potencjale nie ma co mówić, znając dwustronicową humoreskę. Tak więc nadal czekam/y na info...

Farindel said...

Hehe... Opowiadanie/humoreska podobało mi się bardzo... W sumie wygląda to jak narazie na dobry materiał na minigre pt "Akcje Gromu".
Ale rozumiem że pomysłów bedzie więcej projekt sie rozwinie, przybędzie materiału do komentowania...
Nie jest źle, ale trzeba przyznać że panom z Portalu nigdy dobrych tekstów nie brakowało.
A więc poczekamy zobaczymy.

Unknown said...

Znając Portal pomysłów jest duuużo więcej. Przyznam, że chętniej zobaczyłbym nowy dodatek do Monastyru, ale RO faktycznie zapowiada się ciekawie.

Unknown said...

Cholera, kiedyś już to czytałem :]

Grzegorz (Fenrir) Wieczorek said...

A mnie zastanawia jedno. W którym momencie toczyć się będzie akcja. W trakcie, z początku, czy zaraz po wojnie? Bo tytuł sugerowałby okres powojenny.
Co do możliwości wystąpienia systemu jako samodzielnej struktury to prawda jest taka, że z każdego dodatku do Mona albo Neuro można zrobić osobny system, wystarczy odrobinkę mechaniki dołożyć, bardziej szczegółowo opisać takie Detroit albo Miami i mamy nowy system. To że materiałów Portal będzie miał nie ulega wątpliwości, także to że system będzie zgrabnie i klimatycznie opisany też nie ulega wątpliwości. Największe zainteresowanie budzi jednak grywalność i mechanika. Ciekawy jestem w którą stronę portal pójdzie tym razem. Czy będzie to "Strzelanina piątkowej nocy" ala cyber - czyli staranie się podążania za systemem jak najbardziej realnym, czy bliżej nwodowej mechaniki z nastawieniem na szybkość akcji i zero realności.
W każdym bądź razie i tak na chwilę obecną jest za wcześnie żeby mówić o czymkolwiek. Ale skoro premiera ma być tuż, tuż... Nie pozostaje nic innego jak tylko czekać. Swoją drogą po ostatnich sesjach w Mutant Chronicles polubiłem tematykę militarną i widzę wiele możliwych scenariuszy.

Carlos said...

Jak napisane zostało w najnowszym GP: "Gra utrzymana jest w klimatach RPG militarnego, podobnie jak Twilight 2000 czy Alien RPG, a tematyką nawiązuje do takich tytułów jak Komandosi z Nawarony, Comandos:Behind Enemy Lines czy Noteka 2015."

Naprawdę jestem ciekaw, cóż to nowego tworzy się w głowach Portalowców. :)

Panie Ignacy, prosimy o więcej szczegółów! :)

Michał said...

jak dla mnie zapowiada się ciekawie, coś w stylu WRP w formie RPG, a nawet jeśli, to i tak pomysł geniealny.

Wyraj said...

ej! Tylko nie oddawajcie TechRzeszy Szczecina!!
My sie nigdy nie damy!! Juz Dunczycu powolywali sie na mury miasta Tryglawa jako nie zdobyte ;)
hehehehe