Tuesday, July 10, 2007


Z olbrzymią przyjemnością informuję, że obok komentarzy na Blogu, forum Portalu i serwisie Polter, pojawiają się kolejne przejawy zainteresowania RPO i pierwsze oznaki ruchu fanowskiego. Dziś na serwisie Valkiria ukazały się dwa felietony poświęcone RPO.

http://valkiria.net/index.php?type=special&area=4&p=articles&id=13026

http://valkiria.net/index.php?type=special&area=4&p=articles&id=13025

Dziękujemy autorom za artykuły, w ramach rewanżu coś dla oka, autorem ilustracji jest Łukasz Zabdyr.


11 comments:

Grzegorz (Fenrir) Wieczorek said...

Dostaliśmy wiedzę na temat pochodzeń z jej plusami i minusami. Dostaliśmy dość ciekawy rysunek tunelu w Linii Drawskiego (chociaż mam jakieś dziwne uczucie niekształtności żołnierza po prawej, z tym super widocznym karabinem, ale może mi się zdaje).
Porcja artykułów opisujących oczekiwania wobec RPO również dość ciekawa, chociaż nic nie wnosząca. Ale mnie osobiście interesują fronty na których walczy Polska a szczególnie Rosja mnie interesuje. Tak więc:
Czy można się dowiedzieć gdzieś w najbliższej przyszłości o nich?
Jak nie w najbliższej przyszłości to w jakim stadium kreacji się znajdują i kiedy o nich się czegoś dowiemy?
Czy nazwy TechRzesza i MutoRuś są już ostatecznie zatwierdzone i chcąc niechcąc przechodzą do słownika gry?

Nimsarn said...

Grzegorzu piszesz...
Ale mnie osobiście interesują fronty, na których walczy Polska a szczególnie Rosja mnie interesuje.

trzewik napisał...
Jak napisałem w poście "na dzień dzisiejszy". Front wschodni jeszcze sobie analizuję, miącham w głowię i myślę co fajnego wymyślić.

July 9, 2007 6:27 AM

Słowem cierpliwości...

Rysunek niezły, choć faktycznie broń, tego po prawej jest na bakier z perspektywą ;)

Z Innej beczki mam nadzieję, że będzie więcej pochodzeń. Tak po jednym z większych miast? -Szczecin, Gdańsk, Kraków, Lublin, Warszawa?
Oczywiście nie tak dosłownie np.: Horror z morza (Gdańsk), Enklawa/rezerwat (Szczecin/Wolin), Jarmark (Lublin), Schron (Warszawa), Miasto duchów (Kraków) - ot garść niezobowiązujących pomysłów ;]

Grzegorz (Fenrir) Wieczorek said...

Nimsarn racja... tak to jest jak się pisze na szybko. No ale inna prawda jest taka, że trzewik zdanie przez ciebie zacytowane pisał już chwilkę temu a skoro podręcznik ma wyjść w ciągu najbliższych 2 miesięcy to front wschodni powinien się klarować jak najszybciej. Ja swoją sugestię odnośnie zarysu wydarzeń wrzuciłem i jakoś obiła się bez echa.
Cierpliwość cierpliwością, ale informacje odnośnie moim zdaniem jednego z filarów podręcznika czyli głównych przeciwników z którymi przyjdzie nam się zmierzyć powinny sie choć w bardzo, ale to bardzo okrojonej formie pojawić, skoro system ma wyjść w ciągu 2 miesięcy, to jak przetestować sesje na froncie wschodnim skoro taki front jeszcze nie powstał...

A co do twojej sugestii dołożenia pochodzeń z miast:

trzewik napisał...
Skąd pochodzisz – pochodzę z Krakowa brzmi jak rozpacz. Tak w RPO nie będzie. No fucking way.

Zgodnie z rozumowaniem pochodzenia są fronty na których twój oddział stacjonuje, albo w których przebywałeś ostatnio. Np. byłeś polowym reporterem TV FRONT z okupowanego Wrocławia, a specyfika danego terytorium wpłynęła na twoje umiejętności i poniekąd może osobowość. Chcąc niechcąc przebywałeś wśród partyzantów, albo byłeś jeńcem. Mam wrażenie, że ważniejsze miasta i ich sytuacja zostanie opisana łącznie z zahaczkami jak "miasto duchów" (chociaż tutaj Oświęcim bardziej pasuje) czy "horror z morza".
Jestem raczej zwolennikiem nie ilości ale jakości. Przy spłyconym zaledwie mechanicznym podejściu na 20 stronach mając 10 pochodzeń wychodzi po 2 strony na pochodzenie , czyli praktycznie szkic plus mechanika. Zaś przy 5 mamy 4 strony na pochodzenie- szkic, mechanika i 2 strony na opis tego czym czyni człowieka walka na danym froncie. Dlatego ja osobiście jestem za zachowaniem takiego konstruktu jak jest na chwilę obecną, ewentualnie jak już coś dokładać to front wschodni: propozycje proste: Ułani, Dragoni,
Husaria, może wskrzesić stare tradycje i obudzić polską jazdę, jedna dodatkowa profesja frontu wschodniego.

Ps. Skoro chcecie wejść w nowatorskie media - polecam youtube taki krótki 3-4 minutowy spot po pierwsze trafi do większej ilości ludzi bo zostanie opublikowany bardziej masowo a po drugie będzie przyjemniej oglądany niż czysta fonia. Wiem że to jeszcze większe schody ale ja uważam, że jak iść to iść na całość.

Nimsarn said...

Grzegorz nie chodziło mi o pochodzenie z miast, te użyłem jako umiejscowienie na mapie pewnego typu rzeczywistości wojennej, gdzie:
Kraków - Miasto duchów - jest prawie całkowicie opustoszały w wyniku rządowych łapanek do robót przy umocnieniach Silesi, epidemii, broni gazowej itp.;
Szczecin/Wolin - rezerwat - to ośrodek badawczy Techrzeszy. Wielki teren ogrodzony drutem kolczastym, gdzie na porządku dziennym jest kanibalizm i łapanki do ośrodka badań biologicznych;
Warszawa - schron - teren zamknięty, jeśli nie posiadasz znacznika kulka w łeb. Wiadomo serce państwa - prezydent i takie tam.

Dalej wybacz, ale w neuro jest, o ile się nie mylę, 10 pochodzeń - dlaczego w RPO ma być mniej?
Przecież front to nie linia Poznań-Wrocław-Katowice na Północy też coś się dzieje a z tego, co czytałem nie najlepiej.

Jeśli dalej chodzi o front wschodni to z wypowiedzi Trzewika wywnioskowałem, że tam pustka, chaos - Dzikie Pola słowem jak najbardziej miejsce dla Lisowczyka/Zaporożca.

Kastor Krieg said...

@fenrir
Np. byłeś polowym reporterem TV FRONT z okupowanego Wrocławia, a specyfika danego terytorium wpłynęła na twoje umiejętności i poniekąd może osobowość.
O ile z wpływem na umiejętności się zgadzam, to przy wpływie na osobowość IMO liczą się znacznie bardziej cechy osobnicze, niż ogólne nacechowanie środowiska. Taki reporter może stać się każdym po tych przeżyciach, zależnie od tego jakim był człowiekiem w sytuacji wejściowej.

Tworzenie postaw wyjściowych w oparciu o miejsca "pochodzenia" tego czy innego rodzaju, jest w moim mniemaniu prowadzącą do narastania szablonowości i wtórności postaci oraz NPCów pułapką, której dobrze byłoby spróbować uniknąć. Chociażby przez modularność / dywersyfikację pochodzeń.

Grzegorz (Fenrir) Wieczorek said...

Nie do końca. Wiesz kastor. Życie w okupowanym terytorium wprowadza pewne nawyki i odruchy, które sprawiają że człowiek robi się bardziej przewrażliwiony i mniej ufny. Prawda jest jak zawsze pośrodku, bo zgodnie z prawidłami tym czym jesteśmy teraz to nasza przeszłość, nasze plany oraz decyzje które aktualnie podejmujemy. Ale tak na prawdę postać ma swój start w chwili kiedy istnieje tylko pierwsze i ewentualnie drugie, niema jeszcze trzeciego, a więc kompletu postaci z jej pełnią osobowości. Szufladkowanie postaci z jej klasami, pochodzeniami itp. ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony daje możliwości mechaniczne popierania klimatu postaci, z drugiej wprowadza ograniczenia i spłyca postacie, które mogły by być głębsze. Wszystko jednak tak na prawdę polega na umowie twojej i MG. MG może równie schematycznie traktować nwoda jak i cokolwiek innego. W jego chorej wyobraźni wszystko jest tak poukładane a nie inaczej wszystkie luki uzupełnione i postać która wybiega poza jego szkielet skazana jest na porażkę.
Z doświadczenia wiem jedno plan i kreacja postaci to jedno jej odegranie w chwili napięcia i stresu to co innego. Postać nagle się zmienia i dojrzewa. Okazuje się, że delikatne paranoiczne podejście do rzeczywistości to nic w obliczu wroga którego nie widać ale jego donośne charczenie w ciemnym lesie niesie przeraźliwe echo. Wtedy człowiek czuje co to strach i zmienia podejście do świata nabiera ślepej odwagi. Inni mogą paść na zawał prawda jest taka, że każdy może to rozegrać jak chce i podobnie jak w wielu portalowych przykładach bardziej lub mniej udany system kreacji bohatera pozwala zrezygnować z atutu. Powiedzmy że pozbywasz się paranoicznego podejścia do rzeczywistości, ale tracisz przez to umiejętności wyczuwania zagrożenia, które osiągało się właśnie przez takie zaangażowanie psychiczne. Ewentualna umowa z MG pozawala zachować mechanikę a zmienić podejście fabularne. Ale moim zdaniem opis jako taki przedstawi najlepiej dostosowaną jednostkę do danego typu/terenu walki, chcesz być mniej dostosowanym członkiem gromu proszę bardzo, ale jego umiejętności walki w terenach zabudowanych przez to ucierpią, bowiem brak ci skrupulatności i odwagi godnej gromowca. To tak jakby grać pechowym saperem (da się bo próbowałem kiedyś ale bez dobrych efektów dla drużyny). Pewne cechy zawsze są dowolne ale cechy charakteryzujące dane jednostki powinny zostać. Dobrym przykładem do gdybania byłoby gdyby ujawniony został styl opisu jednego z pochodzeń wtedy można by oceniać czy pochodzenie ogranicza schemat postaci czy nie. Ja spisując swoje pomysły do RPO wrzuciłem tam pomysł na pochodzenie, pasujące do mojej wizji frontu wschodniego o którym niedużo słychać i cechy psychologiczne znalazły w nim swojej miejsce wraz z wyjaśnieniem dlaczego i jak to się dzieje oraz co się dzieje z tymi którzy nie spełniają wymagań. Ogólnie zarys pochodzenia jest bardzo ogólny prezentuje charakter przeznaczenie styl działania jednostki i specyfikę która sprawia że w jej skład wchodzą tacy a tacy ludzie. Ci którzy chcą im towarzyszyć muszą spełniać takie kryteria inaczej zostaną z niej wyrzuceni bo taka jednostka ma strukturę i styl działania. Ma swoich wrogów i sprzymierzeńców itp. itd. Jak w ten sposób rozwiązane zostaną pochodzenia w RPO to nie będzie aż tak źle jak mówisz. Ja się obawiam bardziej o brak wątków poza wojennymi i wiązanie drużyny pochodzącej z różnych frontów. Bo postacie jak maja być dopieszczone to kwestia umowy z MG rozwiąże wszystko.

Kastor Krieg said...

Czyli znowu dostanę system przy którym muszę dłubać z MG, żeby dostać to, o co mi chodziło?

Dziękuję, postoję.

Grzegorz (Fenrir) Wieczorek said...

Hmm... nie rozumiem teraz twojego toku rozumowania. Wytłumacz czym różni się pochodzenie w którym przedstawione jest życie partyzanta w wrocławiu i prezentujące kilka cech specjalnych do wyboru, jeśli żadna ci z nich nie pasuje, to ich nie bierzesz dostajesz punkty za które rozwijasz co innego. Ale udumaj jak tam przetrwałeś w inny sposób jak każdy który wyrobił w sobie takie a nie inne umiejętności. Przyznam ci rację jak się uprzesz to granie partyzantem z Silesii jest dziwne a tym bardziej granie partyzantem z gromu. Ale każda z tych formacji walczy w swój specyficzny sposób. Ale z kolei snajper albo saper może się znaleźć w każdej z lokacji. To miejsce twojej ostatniej walki, które wyrobiło specyficzne odruchy i umiejętności. Chcesz jednak zrobić tam kogoś zupełnie innego i niepasującego to już musisz ugadać z MG. Ja tak to widzę. Masz rację, że w NS, są ciut skopane są zbyt wąskie i wrzucone w klimat na siłę zamiast być bardziej ogólne i archetypowe. Szczególnie to nieszczęsne Detroit i Appalachy. jednak w przypadku RPO jest dużo węższe gardło to albo formacje wojskowe albo specyficzne fronty. Jedne i drugie mają specyfikę i szkolenie które każdy do nich należący musi zaadaptować albo zostanie usunięty, czy to przez oddział czy przez wroga. Jak sobie wyobrażasz partyzanta który zachowuje się jak gromowiec, albo gromowca który zachowuje się jak partyzant. Dużo ważniejszym pytaniem według mnie jest to jakie są możliwości zrobienia 5 różnych snajperów z gromu. To jest najciekawsze. Podesłałem pewną sugestię razem z pakietem innych propozycji do portalu no i zobaczymy czy wezmą sobie coś do serca...

Ignacy Trzewiczek said...

Pomijając Kastor, że niezbyt kumam twoje oczekiwania (pisałem o tym w komentarzach pod poprzednim postem), to z tym zarzutem to już nic nie kumam - przecież właśnie to jest cudowne w RPG, że w podręczniku dostaje się opisany świat, a potem gracze i MG dłubią w nim i przerabiają. Żeby daleko nie szukać, porównaj świat WFRP, z cyklem Jesienna gawęda z przed lat i zobacz ile ciekawych rzeczy wyszło z dłubania, porównaj świat z DL i świat, który ja potem opisywałem w artykułach o DL... Właśnie ideą RPG jest twórcze podchodzenie do świata który jest opisany w podręczniku i dłubanie. Jak żyję, jak grałem w te kilkadziesiąt gier RPG zawsze sobie świat "reżyserowałem" czyli wybierałem elementy ktore mi się podobają, wywalałem które nie podobają i zawsze prowadziłem po swojemu. Tak się gra w RPG właśnie.

Kastor Krieg said...

@trzewik
W ten sposób zdycha Monastyr właśnie. Bo nie jest produktem gotowym do gry, tylko trzeba przy nim dłubać, dłubać, dłubać.

Mechanika i wyniki które generuje jest nie na temat z kolorem świata, świat jest wielki i bogaty, ale tylko w makroskali, bo po "zoomie" okazuje się że "Przepraszamy, ale Google Maps nie ma map w tej rozdzielczości" i "rysuj" sobie mg sam.

Porównaj takie podejście do ogromu pracy jaką włożył Tolkien w analogiczną prekreację Śródziemia, oraz do efektów jakie daje prekreacja settingów w mikroskali, vide nWoD, z narzuceniem tylko ogólny założeń.

Moim zdaniem po prostu po raz wtóry zabieracie się do systemu od dupy strony. Nie włożycie w niego Tolkienowskiego życia, na rozbudowę i uwiarygodnienie, ział więc będzie dziurami. "Mistrzu łataj sobie sam"?

Nie lepiej naprawdę wyjść od skal mikro i rozszerzać, zamiast usiłować chwycić cały obrus za cztery rogi na raz? Po prostu życzliwie i merytorycznie ostrzegam - szykujesz sobie klapę.

Rafał Hordyjewski said...

Chyba, że się gra jako Krzysztof Jarzyna ze Szczecina - wtedy to brzmi dumnie! A serio - ja bym nie miał kompleksów przedstawiać się jako komandos z Krakowa. Czyżby swojskość byłą zbyt pospolita?
Swego czasu był taki film o Mongołach bodajże włoski (gniot straszny, niedościgniony wzór jak nei robić filmów historycznych i w ogóle filmów) a głównym bohaterem był Stefan z Krakowa. Mówię Wam - przegość!