Friday, January 25, 2008

O nakręcaniu


Dobrze wiedzieć, że blogowa pisanina nie idzie na marne. Że notki nie tylko ktoś czyta, ale że są też inspiracją do zrobienia czegoś fajnego.

Było parę tygodni temu opowiadanko Korzenia - wielkie, pozytywne zaskoczenie. Człowiek wziął, napisał i przysłał - bez pytania, bez obiecanek. Szok!

Dziś o innej tego typu akcji. Jakiś czas temu uderzył do nas Zielu z propozycją nie do odrzucenia: robimy komiks o RPO - dawajcie scenariusz! Postawił jeden warunek - akcja toczyć ma się we Wrocławiu. Wrocław w Odrodzonej to jedno z moich ulubionych miast, a pomysły na kilka plansz w zasadzie były gotowe - w notatkach. Wzięliśmy się z Zielem do roboty.

Tak po prawdzie to Zielu wysunął na wstępie jeszcze jedną propozycję. Chciał, żeby w komiksie były wybuchające głowy. Cóż, każdy ma swoje słabości. Zielu dostał scenariusz z głowami w stanie eksplozji.

W pierwszym odcinku wprowadzimy was w realia cyberokupacji. Będzie krwawo, mrocznie i strasznie - jak to w erpeowym Wrocku. Grafika powyżej to jeden z powstałych już kadrów - póki co nieobrobiony, prosto ze skanu. Zielu ma ich na papierze więcej, a resztę obiecał dokończyć po sesji. Nie dam mu o tym zapomnieć!

Notka taka jak ta nie może zakończyć się inaczej, niż tak: Jeśli podczas kontaktu z RPO zaiskrzyło u Was, a owocem tego związku jest coś fajnego: tekst, grafika czy cokolwiek innego (film? ;) ), ślijcie! Trzeba się nawzajem nakręcać...

...ku chwale Odrodzonej!

Sunday, January 13, 2008

Było ich pięciu, potem dwunastu...*

Świat RPO daje się streścić do jednego słowa – wojna. Bohaterowie graczy to ludzie, których życie kręci się wokół niej, przez nią zostało ukształtowane i to ona jest głównym motorem tego wszystkiego, co im się przydarza. Dlaczego nie powiem po prostu – bohaterowie są żołnierzami? Bo oczywiście nie tylko żołnierzami grać w RPO można. Bezpośrednio odzwierciedlone zostało to na etapie tworzenia postaci. Wówczas to wybieramy profesje z jednej z dwóch grup – żołnierzy lub cywili. Każda z nich zawiera** po kilkanaście profesji ze swoimi unikalnymi cechami. I o ile profesje żołnierskie to głównie standardowe pozycje obowiązkowe wszelkich gier wojennych (a więc zwiadowca, snajper, gość od ciężkiego wsparcia, itp.), o tyle te cywilne umożliwiają stworzenie dowolnego bohatera żyjącego na co dzień raczej poza linią frontu. A przynajmniej nie objętego zwierzchnictwem MONu.

Jednocześnie w RPO nacisk położony jest na granie drużynowe (w sensie - „oddziałowe”). Dość naturalnie wynika to z strukturalizowania armii – to jedna z odpowiedzi, która sama wyskoczyła, gdy zadaliśmy sobie pytanie „Co składa się na system militarny?”. Od strony mechanicznej wygląda to tak, że jeśli tylko gracze dogadają się, by stworzyć oddział, dostają pewne bonusy, które to nagradzają. Z kolei od strony świata gry wiadomo, jakie jest miejsce drużyny w świecie, jej pozycja, cele, itp. A mistrz gry wie po prostu, w co gracze chcą się bawić. Plusów oddziałowego grania jest więcej – po prawdzie całe mnóstwo: napędza ono kampanie, ułatwia mistrzowi gry prowadzenie a graczom odgrywanie, umożliwia wprowadzenia w sesję szeregu trików, ustanawia ogólne reguły i granice rozgrywki – jednym słowem sprawia, że wszystko się kręci sprawnie i... z klimatem, takim, jaki chcemy osiągnąć. Podsumowując: w RPO gra się drużynowo.

Choć rzecz wynika z wojennego charakteru gry i zdaje się dotyczyć przede wszystkim bohaterów-żołnierzy, nie traci aktualności w przypadku drugiej wielkiej grupy bohaterów graczy - postaci cywilnych. System w dalszym ciągu sugeruje, żeby bohaterowie-cywile także zbierali się w kupy. Może to być szajka przemytników regularnie szmuglująca co popadnie. Może gang albo komórka mafii. Może zwykła banda w obozie dla uchodźców albo grupa agentów korporacji od zadań specjalnych. Może cokolwiek innego. Ważne, że jest coś, co organizuje drużynę, nawet jeśli złożona jest z przedstawicieli różnych profesji.

RPO nie przepada za aspołecznymi indywidualistami, za mrocznymi, ciemnoelfowymi odludkami snującymi się z niewiadomych powodów za drużyną. Za luźnymi, kompletnie niedopasowanymi przybłędami z czterech stron świata. RPO jest obojętna wobec bohaterów, którzy wrzuceni zostali do jednego kotła, fabularnie sponiewierani i – po tym wszystkim – rozeszli się bez „cześć” czy choćby „sp’dalaj”. W RPO chodzi o to, żeby ci indywidualiści, odludki, samoluby i inne jednostki chronicznie aspołeczne jednak spiknęli się w drużynę z prawdziwego zdarzenia. Nie chodzi o uniformizację i wypranie z indywidualnego koloru. Chodzi o drużynowe granie.

Oczywiście nikt nie zabroni rozgrywania po prostu ciekawych przygód zwykłych (albo niezwykłych) ludzi, bez jakiegoś szczególnego zorganizowania. Każdy gra, jak mu się żywnie podoba. Jest niewątpliwą przyjemnością odsunąć czasem na bok elementy charakterystyczne dla danej gry. Pobawić się na przykład w Warhammerze w zwyczajne, niby-średniowieczne życie bez wielkiego udziału kultystów, Chaosu i wszechobecnych szczuroludzi. Albo w Zewie Cthulhu przez całe kampanie nie zobaczyć nawet cienia macki. I w RPO nie ma żadnych przeciwwskazań, by rozgrywać trudy i przeciwności życia na tyłach, z dala od bomb, szturmów i krwi. By rozegrać zwyczajną przygodę-kryminał czy pobawić się w erpegowe Simsy. I – wracając do kwestii drużyny – by bohaterowie trzymali się razem nie z jakiegoś konkretnego powodu, ale – jak to nieraz bywa – wskutek dość przypadkowego połączenia machinacji mistrza gry, ogólnej chęci zabawy i skutkiem dogadania się postaci podczas pierwszego ich spotkania.

Ku chwale Odrodzonej!

_____________

* „...więc założyli klub pederastów” – tak to było?

** Ok., słuszniej byłoby napisać „zawierać będzie”, a i to raczej „prawdopodobnie” i „z tego, co wiem” – ostateczna lista profesji nie jest jeszcze i pewnie do samego końca nie będzie zamknięta.